2024-11-02. Jesienne Pojezierze ...
2024-10-26. Jesień we mgle i w słońcu
2024-10-12. Jesień 2024
2024-09-21. Kolej wąskotorowa na Żuławach Gdańskich, cz. 3
2024-08-03. Widokówki z Żuław
Na wybrany pociąg w kierunku Elbląga wszystkie miejsca na rowery zostały zarezerwowane i dużo nie brakowało, a wycieczka przez Żuławy Elbląskie nie doszłaby do skutku. Na całe szczęście pozostawał jeszcze pociąg wcześniejszy i na niego udało się dokonać zakupu biletu. 40 minut różnicy pozwoliło załapać się na mgłę i efekt jej opadania. Szkoda tylko, że niskie chmury nie utrzymały się nieco dłużej.
Ostatni dzień kwietnia przyniósł wyjątkową pogodę, która w połączeniu z wydłużonym weekendem wyciągnęła sporą ilość rowerzystów. Najwięcej ich można było spotkać w pociągu, na stacji końcowej oraz na ścieżkach i oznaczonych trasach rowerowych. Wystarczyło jednak wjechać głębiej w pola i robiła się całkowita pustka.
Dzisiejszą wycieczkę można podzielić na dwie części, z czego tej drugiej mogłoby w ogóle nie być. Nie chodzi tu jednak o to, że coś poszło nie tak, tylko o krajobraz. Mimo że ładny, to miał się nijak w porównaniu do wysoko postawionej poprzeczki przez Żuławy Elbląskie. Tak więc przez pierwsze 40 km było płasko i przepięknie, a pozostała część trasy to falujący teren Dolnego Powiśla, na którym trochę powiało nudą. Doskonale tę różnicę odwzorowuje liczba wykonanych zdjęć, gdzie z samych Karczowisk Górnych, po selekcji zostało ich aż 80, a z całego Dolnego Powiśla zaledwie 10.
Ciekawie zobrazował się wykres dzisiejszego przejazdu pokazujący duże różnice w terenie oraz granicę Żuław i Pojezierza Dzierzgońsko-Morąskiego. Tego typu wykresy nie są jednak do końca wiarygodne i czasami zakłamują rzeczywistość, bo jak wytłumaczyć moją obecność w okolicach Markus aż 50 metrów pod ziemią...
Celem sobotniej wycieczki były między innymi Karczowiska Górne. Ze względu na konieczność wykorzystania fragmentu drogi nr 22, miejscowość była trochę pomijana w całym dziesięcioleciu zwiedzania Żuław. Niebezpieczny odcinek nie jest tu zbyt długi, ale skoro dzisiaj udało się znaleźć polny, choć niezbyt pewny skrót, można było uniknąć głośnej drogi krajowej. Z Karczowisk Górnych do Raczków Elbląskich można również przedostać się piękną aleją wierzbową, którą dzisiaj miałem okazję spenetrować.
Sarny i bociany również upodobały sobie Karczowiska Górne. Było ich tu najwięcej, ale być może to wczesna pora spowodowała tak bliskie podejścia par: kozłów i kóz, które były jakby mniej płochliwe niż zazwyczaj. Szkoda tylko, że warunki do fotografowania zwierząt nie zawsze były dobre.
Wierzby zrobiły po raz kolejny robotę, a szczególnie w Karczowiskach Górnych rosną one tak, aby zadziwić każdego miłośnika Żuław. A gdy drzewa te pojawiają się w zestawieniu z kanałami to mamy luksus, z którego w ogóle nie chce się wyjeżdżać. Takie są właśnie Karczowiska Górne- miejscowość, którą pod względem krajobrazu naturalnego, można śmiało zaliczyć do żuławskiej czołówki.
Upłynęło sporo czasu, zanim Karczowiska Górne zostały za plecami, a kolejnymi miejscowościami na celowniku były: Jasionno, Jezioro i Markusy w obrębie zabytkowego, dawniej zwodzonego mostu na Tinie. Tutaj Geoportal pokazuje nieco dziwne przypisanie mostu, ale chyba tym nie ma się co przejmować. Mała pętla w okolicach zabytku przy brzegu Tiny dała nowe kadry na rzekę i most. W Markusach dom podcieniowy, a w zasadzie zagroda jest w coraz gorszym stanie i poza budynkiem mieszkalnym cała reszta jest w pogłębiającej się z roku na rok ruinie.
Dalsza część trasy biegła na południe Żuław, nad Balewkę, a następnie przez Rachowo do Kępniewa, by ponownie znaleźć się nad Balewką. Po drodze dwa przystanki: na cmentarzu mennonickim w Rachowie i przy domu podcieniowym w Kępniewie. Od Kępniewa brzeg Balewki doprowadził do miejscowości Jasna. Tuż przed nią skończyła się żuławska część wycieczki, a dalsza prowadziła cięższym terenem przez miejscowości: Budzisz, Trankwice, Jordanki, Szropy, Łozę i Nową Wieś do Malborka.
Zobacz również: