2025-02-02. Kolej wąskotorowa na Żuławach i Mierzei w animacji
2025-02-01. Królewski początek
2025-01-04. Aleja wierzbowa
2025-01-01. Nowy Rok 2025
2024-12-24. Spokojnych Świąt
Wycieczka po Żuławach Gdańskich zapowiadała się bardzo atrakcyjnie. Ruiny, kilka kościołów, domy podcieniowe, a także słońce i ciepło dawały sporo optymizmu. Z wyjątkiem kilku kilometrów, gdzie zmuszeni byliśmy jechać drogą krajową nr 7 Gdańsk-Warszawa, pomysł przejazdu przez Żuławy Gdańskie należał do jak najbardziej udanych.
Rozpoczęliśmy od wsi Pszczółki, do której dojechaliśmy pociągiem. Zwiedziliśmy tam między innymi powojenny kościół katolicki. Oprócz niego, w Pszczółkach znajduje się dawny, niepełniący już swej funkcji, kościół ewangelicki z I poł. XX w.
Pierwszą zwiedzaną przez nas żuławską miejscowością było Krzywe Koło.
Jest to wieś bogata w zabytki, z pięknym kościołem, starym, skrytym cmentarzem i domem podcieniowym.
Aby dojść do cmentarza, należy przejść przez wąski, zarośnięty kanał. Niewiedzący o tym po prostu do niego wpadają
.
Na cmentarzu znajduje się kilka fantastycznych nagrobków, głównie stel.
Wracając z cmentarza, pan porządkujący teren przykościelny pozwolił nam wejść do środka świątyni. Wnętrze kryje
głównie XVII i XVIII-wieczne wyposażenie. Oprócz głównej części kościoła miły
pan pokazał nam również wieżę z dzwonem. Po zwiedzeniu obiektu podjechaliśmy na chwilę pod dom podcieniowy, a
stamtąd udaliśmy się do Steblewa.
W Steblewie przy ruinie gotyckiego kościoła zrobiliśmy dłuższą przerwę. Masywna i jednocześnie urokliwa
budowla jest wyremontowana,
zabezpieczona, z zachowanymi o pełnej wysokości murami obwodowymi, udostępniona do zwiedzania (można między
innymi wejść po schodach na pierwszą kondygnację murowanej podstawy wieży).
Obok ruin, gdzie dawniej istniał cmentarz, znajduje się odnowiona, XIX-wieczna kaplica grobowa rodziny
Wessel oraz uporządkowane, godne podziwu lapidarium. Uwagę przykuwają bogato zdobione stele oraz dwa nagrobki:
Aline i Eduarda Wessel- rodziców 21 dzieci.
Kawałek dalej stoją dwa murowane domy podcieniowe z mansardowymi dachami i ryglowymi,
głębokimi wystawkami, domagające się remontu.
Godnymi uwagi są jeszcze dwa murowane domy Wesselów, w tym jeden z małą basztą.
Opuszczając wieś, zatrzymaliśmy się jeszcze na samym jej końcu, przy nowszych, bo XX-wiecznych zagrodach,
zbudowanych z koncepcji, która miała nawiązywać do formy zagrody holenderskiej.
Przemieszczając się w kierunku Osic, zajechaliśmy do Giemlic, pod XIX-wieczny kościół, który w tym czasie
przystrajany był do uroczystości ślubnych. Skorzystaliśmy więc z okazji, wchodząc do środka. Dojeżdżając do Osic, zostałem nieco z tyłu, aby "zdjąć"
dom podcieniowy zbudowany w 2010 r.
W centrum wsi zatrzymaliśmy się w obrębie trzech domów; jeden podcieniowy, drugi ze zlikwidowanym podcieniem,
a trzeci- bogato zdobiony laubzekinami, z wyciętymi piłą głowami psów. Z tego miejsca rozległ się piękny widok na gotycki kościół.
Szczęście w tym dniu wyjątkowo nam sprzyjało, gdyż zwiedziliśmy od wewnątrz kolejną świątynię. Jej wyposażenie
pochodzi głównie z XVIII i XIX w.
Mijając zachodnią część wsi Trutnowy, kojarzonej z monumentalnym domem podcieniowym,
który ze względu na prace remontowe musieliśmy sobie odpuścić, dotarliśmy do ruin gotyckiego kościoła w
Wocławach. Porównując zdjęcia z II poł. XX w. (Katalog
Zabytków Sztuki) i te współczesne, widać jak szybko znikają cegły z murów.
W pobliżu ruin zbudowano nowy kościół, obok którego z okolicznych nagrobków utworzono małe lapidarium.
W Wocławach wjechaliśmy na całkowicie pustą, starą drogę nr 7 i dobrnęliśmy do Koszwał.
Wyróżnić tu można dwa drewniane domy. Pierwszy z facjatą, a drugi z podcieniem, którego szczyt tworzy
fantazyjny układ rygli. Zajechaliśmy również pod kościół, aby przyjrzeć się wiekowym płytom nagrobnym, które
zostały odkryte w 1998 r. podczas budowy nowej świątyni. Po ich konserwacji i częściowej rekonstrukcji zostały
zamocowane na murach kościoła, tworząc w ten sposób lapidarium płyt epitafijnych.
Aby wydostać się z Koszwał i udać w kierunku Kiezmarka, musieliśmy, ze względu na przebudowę krajowej "siódemki",
nieco pogłówkować. Około 7 km przyszło nam jechać w potwornym hałasie.
Na całe szczęście "siódemka" posiada pobocze. W Kiezmarku, przy strażnicy wałowej konieczny był dłuższy odpoczynek.
Najpierw jednak zwiedziliśmy kościół wraz z jego XVII i XVIII-wiecznym wyposażeniem.
Dalsza część trasy drogą nr 7 odbyła się już chodnikiem,
przez most na Wiśle.
Po stronie Żuław Malborskich między innymi zatrzymywaliśmy się w Nowej Kościelnicy i przy kościele w
Jezierniku. Za Stawcem, z asfaltowej drogi prowadzącej do wsi Kącik, skręciliśmy w lewo,
w kierunku farmy wiatrowej. Początkowo, boczna droga wyglądała całkiem przyzwoicie, ale jednak po kilku
kilometrach stała się nieprzejezdna.
Na szczęście znaleźliśmy alternatywę i przecinając pola między wiatrakami, przez Nowy Staw wróciliśmy do Malborka.
Zobacz również: