2024-11-02. Jesienne Pojezierze ...
2024-10-26. Jesień we mgle i w słońcu
2024-10-12. Jesień 2024
2024-09-21. Kolej wąskotorowa na Żuławach Gdańskich, cz. 3
2024-08-03. Widokówki z Żuław
Rower, po którym została tylko rama i kilka mniej istotnych elementów, przeszedł gruntowną modyfikację i należało go przetestować. Choć początkowo miałem zamiar przejechać się nim kilka kilometrów, to po sprawdzeniu w sobotni wieczór prognozy pogody, szybko zmieniłem zdanie.
Dlaczego nie miałbym rzucić go od razu na głęboką wodę i przejechać się żuławskimi, zróżnicowanymi, polnymi drogami? Biorąc jedną z wcześniejszych tras i modyfikując ją w pewien sposób, dokładając coś nowego, w 5 minut wymyśliłem sobie jesienną wycieczkę po Żuławach.
Do południa, nad Żuławami znajdowała się granica chmur i czystego nieba. Mimo ciepła i słońca daleki horyzont pozostawał jednak za mgłą.
Ruszyłem z Południa ulicą Dąbrówki, a następnie ulicami: Zakopiańską, Słowackiego, 17 Marca i Piastowską dotarłem pod zamek. Po drodze zatrzymałem się w miejscu, na którym ma stanąć zabytkowa, drewniana zabudowa z domem podcieniowym. Oby tylko słowa stały się faktem.
Za dzielnicą Kałdowo pojawiły się pierwsze żuławskie krajobrazy.
W Stogach po raz pierwszy wjechałem na nowy wiadukt. Górka, jaką należy tam pokonać była również pewnego rodzaju testem dla mojego roweru.
W Stogach skręciłem w lewo, w polną drogę prowadzącą do jednej z moich ulubionych, żuławskich wiosek, czyli Staryni.
Ze Staryni do Lichnów jechałem drogą utwardzoną, a następnie drogą polną.
Przed Lichnowami zaciekawiła mnie kępa drzew ogrodzona drewnianym, widocznym z daleka płotem. Podjechałem więc bliżej. Dom z gankiem od frontu mocno przysłania roślinność. Od drugiej strony udało się coś zobaczyć, zanim zaczęły szczekać psy.
W Lichnowach wjechałem na ścieżkę rowerową prowadzącą do Nowego Stawu. Minąłem dawny budynek stacji Lichnowy oraz murowany dom z drewnianym gankiem. Pierwszy odcinek ścieżki przykryty jest masą bitumiczną, po którym jedzie się komfortowo. Drugi odcinek to tradycyjne, hałasujące płytki, sprawiające wrażenie jakby miały się zaraz rozsypać pod kołami roweru.
Dojechałem do końca wsi Trępnowy, po czym zakręciłem i boczną drogą dojechałem do drewnianego domu z ryglowymi szczytami, ryglową facjatą, ścianką kolankową i gankiem.
Następnym przystankiem był mostek na Małej Świętej.
Tam też zauważyłem grupę turystów jadącą z Lichnów, którzy przed miejscowością Trępnowy skręcili w moim kierunku. Pomachaliśmy sobie nawzajem. Oni pojechali asfaltem w kierunku Tralewa, a ja polną drogą do Tropiszewa, pod dawną fabrykę mydła z lat 20. XX wieku.
Przy dawnej fabryce mydła na drodze pojawił się koń, ale do wypadku nie doszło.
Na chwilę zatrzymałem się również przed domem, podobnym do tego z miejscowości Trępnowy.
Końcowa część trasy to walka z wiatrem. Zrobiło się ciężko w nogach, ale pomału dojechałem do Malborka, podziwiając żuławski krajobraz. A rower? Spisał się na piątkę z plusem i czeka na kolejną wycieczkę.
Zobacz również: