2024-11-02. Jesienne Pojezierze ...
2024-10-26. Jesień we mgle i w słońcu
2024-10-12. Jesień 2024
2024-09-21. Kolej wąskotorowa na Żuławach Gdańskich, cz. 3
2024-08-03. Widokówki z Żuław
Na starcie wycieczki organizowanej przez "Inicjatywę Aktywny Malbork" stanęło dziesięciu uczestników. Miejsce zbiórki nastąpiło w Gronowie Elbląskim. Większa część z nas dotarła pociągiem, a pozostali dojechali rowerami z Malborka. W rajdzie wziął udział również uczestnik z Gdańska.
Na samym wstępie, członkini IAM pokazała nam ślady historii pozostawione na budynku dworca w Gronowie Elbląskim: dawny napis "Grunau" i miejsce po tabliczce, która wskazywała poziom wody podczas powodzi, jaka miała miejsce w 1888 roku na Żuławach. Po chwili ruszyliśmy malowniczymi drogami zwiedzać Żuławy Elbląskie.
Minęliśmy wieś Mojkowo i zatrzymaliśmy się w Karczowiskach Górnych, najpierw przy torach linii kolejowej nr 204, łączącej odcinek Malborka z Elblągiem, gdzie stoi zagroda olęderska w typie krzyżowym. Następnie odwiedziliśmy "XII Targi Pszczelarskie i Tradycyjnej Żywności w Karczowiskach". Oprócz miodu, na targach zakupić można było: sery prosto z Podhala, żytnie pieczywo, wędzone w tradycyjny sposób wędliny, czy też różnego rodzaju trunki, nie tylko miodowe. Obchodząc stoiska, zajrzałem do ula szafkowego Enocha Zendera (1873-1957). Był to niemiecki uczony o dużych zasługach dla pszczelarstwa, którym się interesował. Przyjrzałem się również replice polsko-sowieckiego słupa granicznego z lat 30. XX wieku, z oryginalną, żeliwną tablicą graniczną. Spore zainteresowanie wzbudzały także zwierzęta: króliki i świnki morskie.
Po 30-40 minutach przebywania na targach, grupa udała się w kierunku wsi Jezioro. Na jej początku zatrzymaliśmy się przy dawnym zwodzonym, zabytkowym moście. Piękny, XIX-wieczny, blisko 40. metrowy, o trzech przęsłach most, którego widziałem już w zimowej scenerii, również i w lecie prezentuje się fantastycznie. Jego położenie nad rzeką Tiną, daje szczególny urok całemu, pobliskiemu otoczeniu.
W Jeziorze skręciliśmy w prawo, a kolejny postój nastąpił przy podcieniowej zagrodzie olęderskiej w Markusach. Miła właścicielka pozwoliła nam pokręcić się po swojej działce i porobić zdjęcia urokliwemu domowi.
Markusy to bardzo rozległa (rozproszona) wieś, więc zanim dotarliśmy do cmentarza mennonickiego, zwiedziliśmy jedyną ocalałą na Żuławach, ponad 100-letnią przepompownię parową, położoną nad Tiną Dolną, w Różanach. Wewnątrz przyjrzeliśmy się oryginalnemu wyposażeniu, wyprodukowanemu w elbląskich zakładach: Ferdinanda Schichau i Franza Komnicka. Ferdinand Gottlob Schichau był właścicielem zakładów Schichau-Werke Elbing i podczas rejsu stakiem: "Dni Otwarte Żuławskich Zabytków 2014: "Pingwinem" po Kanale Jagiellońskim", mieliśmy okazję poznać jego dawną fabrykę bliżej. Franz Komnick był samoukiem urodzonym w Tropiszewie, na Żuławach. W 1906 roku, w Elblągu otworzył fabrykę samochodów Automobilfabrik Komnick AG. Jako amator zbudował także pompę wodną, a na jej sprzedaży wzbogacił się po powodzi w 1888 roku.
Z Różan udaliśmy się na cmentarz mennonicki w Markusach. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Malborka, czym prędzej do Zwierzna, do sklepu, po wodę, gdyż w 1,5 litrowej butelce pozostały resztki zagrzanego od słońca, wstrętnego płynu. W Zwierznie grupa obejrzała kościół pw. św. Michała Archanioła oraz murowano-ryglową szkołę podcieniową, zbudowaną na przełomie XIX i XX wieku, rozbudowaną w I poł. wieku XX, z ryglową wystawką wspieraną przez 6 drewnianych kolumn. W 1937 roku obiekt pełnił funkcję schroniska Hitlerjugend.
Od Zwierzna do Stalewa jechaliśmy skrajem Żuław, z widocznym po lewej stronie falowaniem terenu Pojezierza Iławskiego. W Stalewie uwagę wycieczkowiczów zwrócił fantastyczny, ryglowy dom podcieniowy, zbudowany w 1751 roku przez George'a Pöcka dla Michaela Gehrta. Blisko domu znajduje się cmentarz ewangelicki, na którym zachowały się: wysoka stela i fragment XVIII-wiecznej kolumny poświęconej Marii Gehrt. Dwójka uczestników wycieczki postanowiła przejść się w kierunku nagrobków, a reszta grupy poczekała przy drodze.
Na skrzyżowaniu dróg Żuławka Sztumska-Kławki pojechaliśmy w kierunku tej drugiej miejscowości. Tam zatrzymaliśmy się przy ruinie domu podcieniowego, którego dalszy los stoi pod znakiem zapytania.
Po chwili ruszyliśmy przed siebie i na kolejnym skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo, gdyż następnym miejscem zwiedzania był cmentarz mennonicki w Szaleńcu. Od naszej ostatniej wizyty trochę tam się pozmieniało. Na cmentarzu trwają prace porządkowe, a samo miejsce jakby nieco straciło "duszę". Pozostaje jedynie czekać na efekt. Spodobał mi się natomiast postawiony słupek z opisem cmentarza i ewidencją zmarłych tutaj pochowanych.
Wróciliśmy do skrzyżowania i skręciliśmy w prawo. Zatrzymaliśmy się w Krzyżanowie, przy gotyckim kościele pw. św. Barbary. Miłą niespodzianką były zdjęte dzwony z wolno stojącej, drewnianej dzwonnicy, która przechodzi właśnie proces renowacji. Można było dokładnie obejrzeć i sfotografować detale XVIII-wiecznych, pięknie zdobionych dzwonów. Niestety ten postój spowodował już czwartego, w tym tygodniu "kapcia", którego musiałem zlikwidować w czasie, gdy grupa zwiedzała kościół od wewnątrz.
Po doprowadzeniu roweru do stanu użytkowania, brukowaną aleją udaliśmy się do Klecia. Tam cała grupa wykorzystała podcień domu, jako miejsce odpoczynku i schronienia przed palącym słońcem.
Po nabraniu nowych sił ruszyliśmy na końcowy etap wycieczki. Minęliśmy lotnisko w Krasnołęce i początkowo drogą łataną, a następnie nowo położonym asfaltem, dojechaliśmy do drogi krajowej nr 22 Malbork-Elbląg. Przecinając ją, znaleźliśmy się w Królewie. Najpierw zajechaliśmy pod nieszczęśliwą gotycką kapliczkę, która była już co najmniej dwukrotnie tynkowana i w roku 2012 "ozdobiona" klinkierem. Po ostrzejszym działaniu jednego z członków IAM stara cegła ukazała się ponownie. Pozostaje, jak w przypadku cmentarza w Szaleńcu i dzwonnicy w Krzyżanowie, poczekać na efekt. Z tego miejsca przemieściliśmy się do parku. Z niesamowitych drzew, jakie tam rosną, największe robi przeogromna topola-osika. Orientacyjnie zmierzyłem jej obwód metodą palec-palec (20 cm). W sumie drzewo, na wysokości 1 m ma około 9 m w obwodzie!, a to jest już prawdziwym, żuławskim unikatem. Następnym razem, dla potwierdzenia moich nieomylnych pomiarów, wezmę ze sobą miarę.
Z parku przemieściliśmy się pod kościół, którego można było obejrzeć przez drzwi. Przyjrzeliśmy się również pięknie zdobionej plebani i nagrobkom na cmentarzu.Ostatni odcinek był dla mnie nowym, polnym szlakiem, prowadzącym wzdłuż dwudziestki dwójki do Zarzecza. Na wysokości tej miejscowości, część z nas weszła na wał Nogatu, w celu rozpoznania terenu i podziwu krajobrazu Żuław. Stamtąd, główną drogą, wśród szumu samochodów, z niestandardową prędkością dobrnęliśmy do Malborka, kończąc w ten sposób niezwykle interesującą w zabytki i malowniczą w krajobraz wycieczkę po Żuławach Elbląskich i Małych Żuławach Malborskich.
Jak bardzo żuławskie są Żuławy Elbląskie, było można zauważyć gołym okiem. Tutaj chęć zatrzymywania się widniała niemal na każdym kroku. Oprócz różnego rodzaju zabytków bardzo ważną rolę na Żuławach Elbląskich odgrywa naturalny krajobraz. Jest tutaj więcej roślinności, bardziej urozmaiconej, z przybierającymi przeróżne kształty wierzbami. Jest bardziej swojsko, klimatycznie i przede wszystkim najbardziej żuławsko na Żuławach.
Zobacz również: