2025-02-02. Kolej wąskotorowa na Żuławach i Mierzei w animacji
2025-02-01. Królewski początek
2025-01-04. Aleja wierzbowa
2025-01-01. Nowy Rok 2025
2024-12-24. Spokojnych Świąt
Od ostatniej wycieczki rowerowej upłynął prawie miesiąc i w tym czasie Żuławy całkowicie zmieniły swe barwy na wiosenno-letnie, z dominującym żółtym kolorem kwitnącego rzepaku. W pierwszy dzień maja postanowiliśmy pojeździć po Żuławach Elbląskich, zwiedzając miejscowości i obiekty położone głównie nad i w okolicach jeziora Druzno.
Pogoda nieco splatała nam figla i zamiast ciepła, po południu pojawił się porywisty i zimny wiatr. Jego siła sprawiała problem z utrzymaniem stabilnie aparatu w rękach, a pozostawione bez opieki rowery przewracały się niejednokrotnie. Dlatego też, w trakcie wycieczki trasa uległa pewnej modyfikacji.
Dzień zaczął się bardzo ładnie i nic nie wskazywało na załamanie pogody. Do Elbląga dojechaliśmy pociągiem.
Po krótkiej przejażdżce po elbląskiej Bażantarni skierowaliśmy się w stronę drogi nr 22 Elbląg-Malbork,
a następnie odbijając w lewo, do miejscowości Raczki Elbląskie, gdzie oficjalnie znajduje się najniżej położony
(1,8 m p.p.m.) punkt depresyjny w Polsce. Spór o największą depresję na Żuławach trwa już od pewnego czasu.
Na początku XXI wieku stwierdzono, że niżej jest w Wikrowie (2,0 m p.p.m.), a w 2013 roku znaleziono jeszcze
większe depresje w okolicach Marzęcina (2,02 i 2,07 m p.p.m.). Jednak nie jest to koniec poszukiwań, gdyż
geodeci mają przypuszczenia,
co do innych miejsc, które mogą być położone jeszcze niżej poziomu morza.
Drugą zwiedzaną przez nas tego dnia miejscowością były Tropy Elbląskie. Jest to pięknie położona nad kanałem,
choć bardzo zniszczona wieś, której układ ruralistyczny od 1979 roku znajduje się w rejestrze zabytków. Przez wioskę
prowadziła nas piękna, brukowa aleja obsadzona drzewami, biegnąca wzdłuż kanału łączącego rzekę Tinę
z jeziorem Druzno.
Zwiedziliśmy tam cmentarz mennonicki z końca XVIII lub II poł. XIX wieku
(sprzeczne dwie tablice informacyjne) i przyjrzeliśmy się zabudowie.
Niezwykle cennym obiektem jest tutaj jedyny dom podcieniowy, położony w północnej części wsi, niestety znajdujący
się w katastrofalnym stanie.
Po opuszczeniu wsi przedostaliśmy się do alejki wyłożonej płytami betonowymi. Biegnie ona wzdłuż zachodniego brzegu
jeziora Druzno, które łączy rzekę Elbląg z Kanałem Elbląskim.
Jezioro Druzno jest pozostałością po Zalewie Wiślanym i
od setek lat, za sprawą naturalnego procesu zarastania przegrywa walkę z lądem, stając się coraz mniejszym
zbiornikiem wodnym. Zbiornik ten, o powierzchni 1790 ha i głębokości kilku metrów jest jednym z dwóch w Polsce
jezior deltowych, czyli leżącym między wałami brzegowymi odgałęzień rzeki. Drugim takim jeziorem jest Dąbie
znajdujące się przy ujściu Odry do Zalewu Szczecińskiego. Druzno wraz z okolicą, od 1966 roku tworzy rezerwat
"Jezioro Drużno", w którym żyje kilkaset gatunków ptactwa wodnego i błotnego. Powierzchnia rezerwatu wynosi
ponad 3000 ha.
Jadąc wzdłuż linii brzegowej Druzna, zatrzymaliśmy się przy stacji pomp Żukowo, gdzie mogliśmy bez problemów dojść
do brzegu jeziora. W tym czasie zerwał się gwałtowny wiatr, a z szybko pędzących w naszą stronę chmur lunął deszcz.
Po chwili przestało padać, ale temperatura powietrza znacznie obniżyła się i dodatkowo wzmógł się nieprzyjemny wiatr.
We wsi Węgle-Żukowo, zatrzymaliśmy się przy dawnym zajeździe "Drei Rosen", usytuowanym w pobliżu jeziora Druzna.
Tuż przy nim istniała dawniej przystań dla małych statków wycieczkowych. Skręciliśmy w prawo i po ok. 1 km zatrzymaliśmy
się w południowej części wsi, przy dawnym budynku młyna, na którym widnieją: data 1859-1933 oraz resztki trudnego
do odczytania napisu z nazwą miejscowości "Wengeln". Dawniej stał tutaj wiatrak typu holenderskiego. Z tego
miejsca przemieściliśmy się pod murowany, z ryglowymi szczytami, budynek szkoły z 1911 roku (data na chorągiewce).
Opuściliśmy Węgle-Żukowo i jadąc w kierunku miejscowości: Krzewsk i Jezioro, zatrzymaliśmy się w Jurandowie
przy drewnianym, malowanym domu z fantazyjnym szczytem zdobionym laubzekinem. Dłuższy przystanek
zaplanowaliśmy w Krzewsku. Zanim to jednak nastało, w miejscowości tej zwiedziliśmy teren dawnego cmentarza,
na którym zachował się jedynie fragment bramy. W Krzewsku spotkać można sporo nieudolnie przebudowanych domów.
Jest też gospodarczy budynek z podcieniem szczytowym. Nasz postój miał miejsce przy Ochotniczej
Straży Pożarnej.
Z Krzewska podążyliśmy do miejscowości Jezioro. Żuławska, polna droga, kwitnące pola rzepakowe i wznoszące się nad nimi
zabytkowe obiekty w Jeziorze oraz rozszalałe od wiatru wierzby spowodowały, że z rowerów schodziliśmy
niejednokrotnie. Podjechaliśmy pod budynek dawnej kaplicy mennonitów z II poł. XIX wieku. Obiekt po II wojnie
światowej pełnił funkcję magazynów zbożowych, a obecnie stoi pusty i ulega stopniowej degradacji. Z kaplicą związany
jest zadrzewiony cmentarz, a właściwie jego pozostałości, z pojedynczymi nagrobkami i zachowanym układem alej
wydzielających kwatery.
Coraz zimniejszy wiatr spowodował, że szukaliśmy najkrótszej drogi do Malborka. Przez Markusy i Zwierzno
dojechaliśmy do Złotnicy. Po krótkim postoju na cmentarzu mennonickim, przez Stalewo, mijając ryglowy dom
podcieniowy oraz Żuławkę Sztumską, dotarliśmy do Złotowa.
Atrakcją wsi do niedawna był dom podcieniowy, który w nocy z 09 na 10.03.2014 doszczętnie spłonął. Niestety,
ratunku dla niego już nie ma, gdyż elementy drewniane zostały spalone lub nadpalone tak, że nie da się ich
wykorzystać do odbudowy domu.
Po tym smutnym widoku, ze Złotowa skierowaliśmy się w stronę Krzyżanowa. Zajechaliśmy pod gotycki kościół, przy
którym zaszły pewne zmiany. W 2013 roku, przy wsparciu finansowym Samorządu Województwa Pomorskiego oraz
Gminy Stare Pole, zachowane tam nagrobki poddano renowacji i utworzono z nich lapidarium. W pracach udział
brała społeczność i proboszcz parafii.
Z Krzyżanowa, brukowaną aleją pojechaliśmy do Klecia. Drogę dookoła otaczały pola rzepakowe. Z prawej strony ukazały się
zabudowania cukrowni w Starym Polu. W Kleciu zatrzymaliśmy się obok domu podcieniowego z podcieniem
szczytowym, zbudowanego w XVIII wieku dla Dawida Zimmermanna. Obiekt należy do jednych z największych tego typu
domów na Żuławach i jest w stanie alarmującym.
Po dłuższej chwili okazało się, że nasza wycieczka niespodziewanie dobiegła końca, a do Malborka wróciliśmy samochodem, dzięki uprzejmości znajomych "Naszych Żuław".
Zobacz również: