2024-11-02. Jesienne Pojezierze ...
2024-10-26. Jesień we mgle i w słońcu
2024-10-12. Jesień 2024
2024-09-21. Kolej wąskotorowa na Żuławach Gdańskich, cz. 3
2024-08-03. Widokówki z Żuław
Mamy Nowy Rok 2022. 10 lat temu zaczęła się moja przygoda z Żuławami, więc wciąż jestem tu bardzo młody . Cały okres przed 2012 rokiem, który przeżyło się na skraju Żuław Wiślanych, a dokładnie w Malborku, nigdy nie powodował większego zainteresowania tym, co znajduje się w jego okolicach, na płaskim, błotnistym i pozornie nudnym krajobrazie.
Choć pierwsze zainteresowanie Żuławami miało miejsce w 2009 roku w czasie przejazdu przez Lichnowy, to wkroczenie w ciągłość zwiedzania regionu pojawiła się dopiero po 3 latach, za sprawą nieistniejącego już stowarzyszenia Inicjatywa Aktywny Malbork. Od jesieni 2012 roku wycieczki rowerowe wypełniały już sporą część weekendów. Największą zasługę w tym wszystkim mają inicjatorzy stowarzyszenia i autorzy przewodnika „Żuławy Rowerem” - Karolina i Tomek, a w późniejszym okresie również Darek, Stanisław oraz pozostali znajomi.
W ciągu 10. lat przebytych zostało mnóstwo tras, na których udało się zobaczyć i udokumentować wiele domów podcieniowych, cmentarzy, czy obiektów sakralnych. W trakcie bliższych i dalszych wycieczek: rowerowych, pieszych, samochodowych, kajakiem, często z wykorzystaniem pociągów, utkwiło wiele momentów, które zakodowały się gdzieś głęboko w głowie. Były to chwile śmieszne, czasem straszne, a czasem denerwujące. Podczas zwiedzania Żuław rowerem, ryzyko takich wyjazdów było niekiedy bardzo duże. Nie raz zdarzyło się wyprzedzanie aut w odległości 20-30 cm od roweru, czy trąbienie na rowerzystę, bo pan kierowca auta musiał się wepchać na trzeciego.
Zabytki żuławskie, z których część znikła, część została wyremontowana lub jest w fazie remontu, a jeszcze inna część pozostaje w stanie wymagającym pilnego ratowania, również sprzyjały i dalej sprzyjają wycieczkom rowerowym, bo chce się zobaczyć, jak wygląda dany obiekt na obecną chwilę. Choć czasem można ujrzeć smutne widoki, to nie ma takiej możliwości, aby przestać planować wycieczki tam, gdzie pewnych rzeczy już nie ma. Pamiętny, spalony dom w Złotowie był bardzo przykrym widokiem, ale w późniejszym czasie nastrój w tym miejscu poprawiał się, gdy dom był odbudowywany. Uratowane domy w Marynowach, Orłowie, remonty innych domów i kościołów to też powód do tego, aby te Żuławy bardzo lubić. Nie bez znaczenia pozostaje spotkanie mennonitów na cmentarzu w Stogach, czy znalezienie pierwszego domu podcieniowego na Żuławach, którego niestety już nie ma.
Krajobraz wierzbowy stał się elementem poszukiwań na każdej wycieczce. Drzewa te prezentują się świetnie zarówno bez liści, jak i w pełnej zieleni. Za sprawą wierzb w poszukiwania weszły aleje, niekoniecznie obsadzone wierzbami. Dęby, brzozy, jesiony czy lipy w kolorach wiosny, lata i jesieni również potrafią stworzyć interesujący obraz.
Błoto żuławskie po obfitych deszczach to już standard na polnych drogach, ale dzisiaj te sceny z wycieczek wywołują śmiech. Mazia błotna potrafi tak zapchać przestrzeń między kołami a błotnikami, że roweru nawet nie da się prowadzić. Takie sytuacje potrafią zabrać mnóstwo sił, a z nimi też było różnie. Bywały momenty, gdy prawie w ogóle nie było czuć zmęczenia, ale też i takie, które odcinały siły, a nogi robiły się sztywne.
Choć to było niezwykle trudne, postanowiłem wybrać z każdego roku dwie wycieczki rowerowe, które utkwiły nieco głębiej w pamięci. Część z tych wszystkich wyjazdów jest powtarzalna, jak np. pory roku (z rzepakiem, makami, różnobarwne, złote, zielone, białe, zamglone i o pełnej przejrzystości), ale nigdy nie jest tak samo. Częste pogonie za motylami, ptakami, sarnami, lisami, zającami to niemal stałe punkty większości wycieczek. Mimo że chyba 90% z tego wszystkiego, co się rusza, nie znajduje miejsca w obiektywie lub jest mizernej jakości, można być zadowolonym z pojedynczych i rzadkich ujęć.
Zobacz również: